O tym, jak zostałam Ratowniczką
O tym, jak zostałam Ratowniczką. Pamiętam ten dzień, kiedy wyszłam szukać mamy. Wyszła zapłakana z domu, czułam wtedy, że to wyjście jest inne niż zazwyczaj. Widziałam, że nie ma już siły walczyć. Czułam wtedy, że coś w niej pękło i się poddało. Zawziętość, z jaka atakowała ojca wyczerpała się, a w miejsce po niej zaczęła
2 thoughts on “Uzdrawianie matczynej rany. Trudności w procesie #2”
Czytam ten sam artykuł, który ukazał się również u Ciebie, na Facebooku. Tam wstawiłaś, Sylwio, symbol tornada pod pierwszym akapitem. Patrzę na ten symbol i czuję ten błysk.
Ok.2 tygodnie temu zaczęłam czytać książkę “Matki, które nie potrafią kochać”. Chwilę potem mam sen: jestem z moją mamą na wsi, na dworze, mam kilka lat, wokół nas domy. W naszą stronę zmierza tornado. Próbujemy schować się w jednym z domów, wchodzimy do piwnicy, okazuje się, że piwnica jest tak płytka, że połowa ciała wystaje ponad jej poziom. Nadchodzi tornado, ale my wychodzimy z tego cało.
Myślę,że już czas kurs u Ciebie, do zobaczenia 🙂
Aniu,
tak, to niesamowite, jak nasze znaki, mniejsze i większe, te wewnętrzne i te zewnętrzne prowadzą nas do uzdrowienia… Cieszę się bardzo, że to Twój czas na uzdrawianie matczynej rany <3 Do zobaczenia 🙂