Nie chciałeś mnie tato
To jakby nikt mnie nie chciał
Jak żyć, skoro to Ty dałeś mi życie?
A teraz je obierasz…
Swoją ciszą
Odrzuceniem
Brakiem
Pustką
Niewzruszonym milczeniem.
Jak żyć?
Jak pójść naprzód bez twoich silnych ramion?
Jak wspiąć się tam, gdzie mnie woła,
Kiedy nie ma Cię, by mnie złapać?
Jak?
Jak się tego nauczyć?
Jak sięgnąć po coś, czego nie było?
Jak to rozpoznać, odnaleźć w nicości?
Jak?
Jeden choć skrawek, mały przebłysk oparcia..
Twojej siły, twojej miłości…
Wystarczyłby mi za cały świat
I trwały fundament.
A tak, idę chwiejna, raz w przód, raz w tył.
Szukam w sobie tego, czego nie znalazłam w Tobie.
Czasem znajduję, a czasem dopiero zaczynam budować…
Na lęku, na wstydzie, na łzach.
I na zgodzie na to.
Uczę się żyć tak, jakbyś dał mi to życie z miłością.
To ŻYCIE mnie chciało przez Ciebie.
Chciało mnie, nawet jak Ty mnie nie chciałeś.
I ja chcę swojego życia.
Chcę siebie.
Z tym bólem, że Ty mnie nie chciałeś.
Tato.
Życie wymaga od nas otwarcia. Sięgnięcia, wystawienia ufnie ramion po więcej. Jednak sięganie, proszenie, branie i realizowanie swoich potrzeb może być bardzo trudne i bolesne, zwłaszcza, kiedy ruch sięgania kojarzy się z odrzuceniem.
Kiedy nie proszę, nikt nie odmawia.
Kiedy nie sięgam, nikt nie zabrania.
To takie łatwe- ochronić się przed bólem. Wystarczy nie sięgać. Nie prosić. Nie wychylać się. I nie pokazywać.
Dla dziecka to często jedyna strategia przetrwania.
Choć ciągle skuteczna, w dorosłym życiu może przeszkadzać.
Bo kiedy nie prosisz, trudniej otrzymać.
Kiedy nie sięgasz, zostajesz pusta.
To, co potrzebujesz zrobić, to zwrócić sobie pozycję sięgania. Podnieść wysoko ręce w proszącym geście i zobaczyć, co się wydarza.
To nie ten ruch wywołał ból, a rodzic, który nie potrafił na ten ruch odpowiedzieć.
To nie Twoje chcenie było źródłem problemu, a brak na to chcenie adekwatnej reakcji.
Masz prawo chcieć. Masz prawo brać. Masz prawo czerpać.
Masz prawo prosić. Masz prawo wystawiać ręce po więcej. I brać z życia pełnymi garściami.
Ale uznaj najpierw ten przeszły ból wyciągniętych w nicość rączek.
Uznaj ten brak. Opłacz to, co nie nadeszło. Uznaj czyjeś milczenie. Nieobecność. Odrzucenie. Czyjeś wybory.
To ten ból nie pozwala Ci wyciągać dłoni.
Uznaj ten ból i w tym bólu skieruj się w stronę
Życia.
Wyciągnij ręce do świata. Po siebie.
Aurora
3 thoughts on “Wyciągam po siebie ręce.”
Dziękuję ❤️
Piękny przekaz ! Podczas czytania lzy mi lecą po policzkach … Nigdy nie potrafiłam sięgnąć po więcej… ojciec nieobecny brak ojca …
Aurora, moja Droga… uczucie we mnie niespokojne, ponieważ są mi znajome rozstawione słowa pisane w wyznaniu Twoim – tak jak wspomnienia rozrzucone po kątach w (moim) mieszkaniu rodzinnym… Powracam dzięki Tobie do moich kryjówek, w nich małych słówek wypowiadanych w głowie swojej własnej… pozostawione bez odpowiedzi, bez poczucia, że ja jestem dobrym dzieckiem, że nie moją sprawą jest przejmować się uzbieraniem sił na życie, tylko… być dzieckiem beztroskim. Utulam Cię Aurora! Po raz kolejny dziękuję Ci z całego serca. Za Ciebie! Mo.