Chcę podzielić się tym krótkim fragmentem listu do matki, żeby pokazać, jak daleko można sięgnąć wchodząc w kontakt z wewnętrznym dzieckiem. Nasz umysł nie pamięta pierwszych dni naszego życia, ale pamięta je nasze ciało. Kiedy w pełni zaakceptowałam to, co przychodzi od mojego wewnętrznego dziecka, bez oceniania, cenzurowania, niedowierzania, ono zaczęło otwierać się jeszcze bardziej i bardziej, dając mi wiele pięknych okazji do uzdrowienia. Dodam, że „informacje” jakie otrzymałam od mojego wewnętrznego noworodka zostały potwierdzone później w rozmowie/wywiadzie, jaki przeprowadziłam z moją matką, dopytując o każdy szczegół moich narodzin.
Zdarza się, że mamy ochotę pominąć etap noworodka w procesie pracy z wewnętrznym dzieckiem, sądząc, że mało pamiętamy albo że miał on mały wpływ na nasze życie. Kochani, nie prawda! Nasze wewnętrzne niemowlę potrzebuje naszej obecności, miłości i troski. To, jak przebiegał poród i jak czuliśmy się w pierwszych dniach naszego życia może bardzo wpływać na nasze późniejsze życie.
Był to jeden z listów do matki, napisany po krótkiej wizualizacji z wewnętrznym niemowlęciem. To, co napisałam zaskoczyło mnie samą. Efekty uzdrowienia mojej pourodzeniowej rany jeszcze bardziej.
Fragment listu:
„Traktowałaś mnie jak swoje uziemienie. Od maleńkości czułam, że to ty czekasz na mnie, że to ja mam przyjść do ciebie… Cała woda wypłynęła, a ty nic. Żadnej akcji porodowej, żadnego rozwarcia. Cała woda wypłynęła, a ja miałam poczucie, że się duszę, że już nie ma u ciebie dla mnie miejsca, że muszę dokądś pójść, ale nie mam dokąd, bo nikt na mnie nie czeka. Wyjęli mnie z ciebie i już nie miałam domu. Po tym zabiegu tak się rozchorowałaś, że nie mogłam się do ciebie zbliżać przez dwa tygodnie. Urodzenie mnie tak cię przerosło, że wolałaś rozchorować się i porzucić mnie, zamiast wziąć się w garść i być blisko. Później na dodatek, wiele lat później wspominałaś mi to wydarzenie, rzucając w momentach gniewu: ‘to ja się tyle dla ciebie wycierpiałam, a ty mi się tak odpłacasz’ albo ‘ja się tak dla ciebie męczyłam’. A przecież to nie była moja wina. To było twoje ciało, to ty nie mogłaś mnie urodzić, a potem być blisko! A ja tak bardzo chciałam cię czuć, chciałam być czyjaś… Czułam, że nikt mnie nie kocha, nikt się mną nie cieszy, nikt do mnie nie mówi, nie dotyka mnie. Było mi zimno w ramiona a ty byłaś tak daleko… Już wtedy przekonałam się, że nie warto cię wołać, bo i tak nie przyjdziesz. Byłam zupełnie sama, pozbawiona domu, wyrwana na zimny świat. Potem były powikłania… mój dom nie chciał się zagoić, zamknąć. Naprawdę „jak w domu” czułam się jedynie w tobie, będąc częścią ciebie. Potem całe życie próbowałam się z tobą stopić, by móc ten dom odzyskać. Bezskutecznie.”
Kochani, podkreślam, że pozwolenie wewnętrznemu dziecku na wyrażenie całej złości, gniewu, poczucia odrzucenia nie ma nic wspólnego ze świadomym obwinianiem matki w chwili obecnej. Ja- dorosła rozumiem, że moja matka miała ograniczony wpływ na to, jak przebiegał jej poród i na swoje zdrowie tuż po nim. Ale to zrozumienie nie zmienia tego, że jako noworodek czułam się porzucona. Dopiero odczucie tych wszystkich emocji, wyrażenie ich – nawet jeśli wiąże się to z oskarżeniem danej osoby- pozbawia ich mocy, sprawia, że dłużej nie wpływają na nasze życie. Trzeba dać sobie prawo do złości, żalu, smutku, dać sobie czas na żałobę. Paradoksalnie- właśnie wtedy łatwiej o zrozumienie, wybaczenie, spojrzenie na wszystko z szerszej perspektywy. Ale pierwszy etap do powrót tam i przeżycie tych wszystkich emocji.
Dodam, że po tej części procesu przestałam czuć się niczyja, przestałam szukać swojego miejsca na ziemi. Co więcej- zdecydowałam się na zakup mieszkania w moim ukochanym miejscu i przestałam mieć zimne ramiona. A miałam zawsze. Całe życie moje ramiona były wręcz lodowate.
Mam nadzieję, że moje doświadczenia będą Was wspierać w drodze odzyskiwania siebie.
Z miłością, Aurora
3 thoughts on “Wewnętrzne niemowlę. Fragment listu do matki.”
Dziękuję Auroro że podzieliłaś się czymś tam intymnym…to wspaniałe ile ten proces może zmienić…i niesamowite że możemy dotrzeć tak głęboko w siebie…dziękuję jeszcze raz…bardzo potrzebowałam nowej inspiracji do podjęcia pracy na nowo, a Ty mi ją dajesz
Proszę Ola❤ Cieszę się, że Cię zainspirowałam. Pozdrawiam serdecznie ?
Kochana Auroro!
Zastanawiam się,jak odwazyc się na ten pierwszy krok, czytam i slucham Ciebie, czytam “Powrot do swego wewnętrznego domu” i przygotowuje się do opisanej tam medytacji… i tu moje pytanie, jesli przytule, a potem odlożę moje wewnętrzne dziecko i sobie pójdę,albo później, pojawię się na chwilę w trudnej bardzo sytuacji dla malej dziewczynki, a potem ją zostawię, to czy to wewnętrzne dziecko nie będzie jeszcze bardziej opuszczone? Miałaś kiedys takie uczucia? Gorąco Cie pozdrawiam i dziękuję za Twoją pracę